theblaze.com

Horowitz: Australia przyznaje, że zakazuje iwermektyny z powodu COVID, ponieważ koliduje z uniwersalnym programem szczepień

Daniel Horowitz

Dlaczego na świecie ktokolwiek miałby chcieć zakazać leku, który jest wymieniony jako niezbędny bezpieczny lek WHO, zdobył nagrodę Nobla i zawrócił miliony ludzi z COVID przed drzwiami śmierci? Australijczycy wypuścili teraz kota z worka. Powodem jest to, że działa i wyeliminuje COVID, wraz z programem – od kontroli po szczepienia – który zbudowali na swoim istnieniu.

W zeszły piątek Therapeutic Goods Administration (TGA) w Australii oficjalnie zakazała przepisywania iwermektyny na COVID-19 lub jakiegokolwiek innego zastosowania poza infekcjami pasożytniczymi. Można by pomyśleć, że kraj, który wymyślił politykę „zerowego COVID”, chciałby agresywnie leczyć tego wirusa wszystkim, co udowodniło swoją skuteczność i faktycznie osiągnąć dosłownie zerowy COVID, tak jak zrobił to indyjski stan Uttar Pradesh przy użyciu iwermektyny. Ale w rzeczywistości nie chodzi o pozbycie się COVID, ale o utrwalenie kontroli i kumoterstwa ujarzmionych przez COVID.

Trzy powody podane dla decyzji TGA były równie szokujące, co ujawniały. „Po pierwsze, przyjmowanie iwermektyny wiąże się z wieloma poważnymi zagrożeniami dla zdrowia publicznego” – zaczyna się oświadczenie. Jeśli przestaniesz czytać w tym momencie w połowie zdania, prawdopodobnie zastanawiasz się, jak lek, który był chwalony bardziej niż jakikolwiek inny lek w ostatnich dziesięcioleciach i był bezpiecznie używany miliardy razy, mógł nagle spowodować tak straszne problemy. Kiedy jednak uzupełnisz zdanie, zrozumiesz, do jakiego rodzaju „ryzyka” się one odnoszą. Oto pełne wyjaśnienie:

„Po pierwsze, istnieje szereg poważnych zagrożeń dla zdrowia publicznego związanych z przyjmowaniem iwermektyny w celu zapobiegania zakażeniu COVID-19 zamiast szczepienia. Osoby, które uważają, że są chronione przed zakażeniem poprzez przyjmowanie iwermektyny, mogą zdecydować się nie poddawać się testom lub zasięgnij pomocy medycznej, jeśli wystąpią objawy. Może to spowodować rozprzestrzenienie się ryzyka zakażenia COVID-19 w całej społeczności”.

Otóż ​​to! Z tego powodu nie tylko sprzeciwiają się iwermektynie tutaj i w Australii, ale sprzeciwiają się również hydroksychlorochinom, budesonidowi, fenofibratowi i wszelkim formom leczenia profilaktycznego i ambulatoryjnego. Lekarze powiedzieli mi nawet, że farmaceuci zablokowali im recepty na antybiotyki lub prednizon, jeśli uważają, że są stosowane w leczeniu COVID. Jest to najbardziej oczywiste przyznanie się rządu australijskiego, że nie może sobie pozwolić na pozbycie się wirusa za pomocą czegoś tak taniego, ponieważ pozwoli to wyeliminować potrzebę szczepionki… i towarzyszący jej totalitarny program.

Ironia jest niezwykle bogata, biorąc pod uwagę, że fałszywie rzutują na iwermektynę słabość, która jest podwójnie prawdziwa w przypadku szczepionki. W przeciwieństwie do iwermektyny, szczepionka absolutnie nie działa w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się społeczności, a jej ochrona przed krytycznymi chorobami nawet słabnie po około pięciu do sześciu miesiącach, zgodnie z izraelskimi badaniami, dlatego też podają trzeci, a nawet czwarty strzał . Ci ludzie od miesięcy po cichu rozprzestrzeniają wirusa, myśląc, że cieszą się ochroną, jaką zapewniają tradycyjne szczepionki.

Osobiście połączyłem dziesiątki zaszczepionych osób z kompetentnymi lekarzami, aby poddać się leczeniu, ponieważ bardzo zachorowali na wirusa. To szczepionka daje ludziom fałszywą nadzieję i uniemożliwia im wczesną izolację i leczenie wirusa od pierwszego dnia, tak jak powinni. Niedawne Oxfordzie wykazało, że zaszczepieni wietnamscy pracownicy służby zdrowia mieli miano wirusa 251 razy większe niż osoby chore na wirusa w ostatnich miesiącach. W zakresie, w jakim szczepionka nadal działa w celu zapobiegania poważnym objawom u tych osób, pozwala im stać się cichymi superrozsiewaczami.

Następnie TGA skarży się, że chociaż nie może naruszyć podstawowego bezpieczeństwa jednego z najbezpieczniejszych leków, urzędnicy nie lubią dawki stosowanej przez lekarzy przepisujących COVID. „Po drugie, zalecane dawki iwermektyny… są znacznie wyższe niż te zatwierdzone i uznane za bezpieczne w przypadku świerzbu lub leczenia pasożytów”, pisze TGA w komunikacie prasowym. „Te wyższe dawki mogą wiązać się z poważnymi działaniami niepożądanymi, w tym ciężkimi nudnościami, wymiotami, zawrotami głowy, skutkami neurologicznymi, takimi jak zawroty głowy, drgawki i śpiączka”.

Z pozoru brzmi to słusznie, ale już ich następne zdanie przeczy twierdzeniu, kiedy w trzecim powodach zakazu stosowania leku skarżą się, że „w ostatnich miesiącach nastąpił 3-4-krotny wzrost wydawania recept iwermektyny”. Rany, czy nie sądzisz, że gdyby twój krewny, przyjaciel lub sąsiad, któremu właśnie przepisano iwermektynę, miał okropne skutki uboczne, siły rynkowe działałyby całkiem sprawnie i zniechęciłyby ludzi do jej używania? Czy fakt, że liczba recept gwałtownie wzrosła w Australii, a jeszcze bardziej w Stanach Zjednoczonych, nie wskazuje, że każdy, kto widział, jak ich przyjaciele tak skutecznie wracają do zdrowia dzięki iwermektynie, chciał doświadczyć tego samego przyjemnego powrotu do zdrowia?

W rzeczywistości badania prowadzono już od lat, pokazując, że iwermektynę można bezpiecznie przyjmować w znacznie wyższych dawkach niż 0,2-0,6 mg na kilogram wagi, które przepisuje większość lekarzy. Randomizowane, podwójnie zaślepione, kontrolowane z 2002 r. dotyczące stosowania iwermektyny na wszy głowowe w Miami nie wykazało żadnych dowodów na toksyczność, nawet dla osób mówiących 30-120 mg iwermektyny, wykładniczo wyższej niż jakakolwiek dawka COVID.

Badanie dalej wykazało, że „wszystkie niepożądane kliniczne doświadczenia były przemijające i łagodne, a żadne niepożądane doświadczenia nie powtórzyły się po wielokrotnym dawkowaniu”. Wszelkie skutki uboczne tych gigantycznych dawek były zgodne z tym, co zwykle tolerujemy w przypadku podstawowych leków, antybiotyków, a nawet cynku. Z pewnością jest to lepsze niż śmierć z powodu COVID, a nawet przy bardzo wysokich dawkach (wyższych niż te, które ktokolwiek zaleca dzisiaj), wszelkie skutki uboczne były mniej dotkliwe niż to, czego wielu doświadcza po szczepionkach. Nie słyszałem o ani jednej osobie, która właściwie przepisała iwermektynę przez lekarza, która miałaby nawet przejściowe objawy, ale jeśli te skutki uboczne są teraz problemem, to wszystkie szczepionki powinny zostać zakazane. Pamiętaj, zgodnie z danymi z badań własnych firmy Pfizer , w ciągu pierwszych kilku dni po drugim zastrzyku u 66% dzieci w wieku od 12 do 15 lat pojawiło się zmęczenie, u 65% bóle głowy, a u 42% dreszcze.

Wbrew spekulacyjnym rozmyślaniom polityków, to badanie wysokich dawek iwermektyny z 2002 r. wykazało, że prawie 20 lat temu, z powodu wyników, iwermektyna ma „znaczący margines bezpieczeństwa” pod względem dawkowania w porównaniu z innymi lekami.

Nowsze badanie bezpieczeństwa stosowania wysokich dawek iwermektyny u pacjentów z malarią z 2020 opublikowane przez Amerykańskie Towarzystwo Mikrobiologiczne wykazało, że pacjenci otrzymujący 0,3, 0,6 i 1,2 mg/kg iwermektyny dziennie przez 7 dni dobrze ją tolerowali bez żadnych działań niepożądanych.

Innymi słowy, jest powód, dla którego Rolling Stone musiał sfabrykować historię ludzi hospitalizowanych z powodu używania iwermektyny!

Z drugiej strony fakt, że każdy, kto używa iwermektyny, przysięga na jej skuteczność i brak jakichkolwiek skutków ubocznych, jest dokładnie powodem którego „system” się temu sprzeciwia. Ostatnią kwestią postawioną przez TGA jest to, że teraz nagle obawiają się, że iwermektyna jest tak niesamowitym lekiem, że gwałtownie rosnąca liczba recept na COVID wyschnie… dla tych, którzy potrzebują jej na infekcje pasożytnicze!

„Wreszcie w ostatnich miesiącach nastąpił 3-4-krotny wzrost wydawania recept na iwermektynę, co doprowadziło do krajowych i lokalnych niedoborów dla tych, którzy potrzebują leku na świerzb i infekcje pasożytnicze”.

Więc przeszliśmy od iwermektyny, będącej podludzkim odrobaczaniem koni, do tak niezbędnego leku dla ludzi, że używanie go w najgorszej pandemii naszego życia, która zamyka cały kraj, gdy nie mamy innych opcji, może uniemożliwić jej stosowanie w znacznie rzadszych infekcjach pasożytniczych ? Naprawdę?

Nie wspominając już o tym, że to uzasadnienie jest jeszcze większym powodem, dla którego świat łatwo zwiększa, a nie zmniejsza produkcję iwermektyny. Jest tani i nieobjęty ochroną patentową i może zakończyć pandemię groszami w stosunku do kosztów szczepionek, remdesiviru, zamknięć, opieki społecznej i kosztownych hospitalizacji.

Z drugiej strony, o to właśnie chodzi. Jeśli iwermektyna jest czegoś winna, to znaczy, że faktycznie działa.